A Travellerspoint blog

Dziękuję, że wybraliście mój kraj

Turcja, Rize


View Podróż Pełna Barw on PawelGosia's travel map.

9.10
Wstajemy po 8mej i rozglądamy się gdzie to w nocy rozbiliśmy namiot. Obok jest morze, krzaki są świetne, nie rzucamy się w oczy znikąd. Pakujemy się i idziemy na ławeczkę przy morzu zjeść śniadanie. Zaczyna się mocno chmurzyć. Idziemy z kilometr na wylotówkę z miasta i zaczynamy łapać stopa. Po jakichś 20 minutach zatrzymuje się dla nas przemiły pan. Mówi po angielsku zaledwie kilka słów, ale bez problemu porozumiewamy się gestami i translatorem. Zabiera nas 150km do Trabzonu. Jak tylko wsiadamy do auta zaczyna padać deszcz, a chwilę potem jest zlewa. Nasz kierowca puszcza nam fajną turecką muzykę. W pewnym momencie zatrzymuje się przy restauracji i pokazuje, że idziemy na jedzenie. Zamawia dla nas wypasione tureckie śniadanie, a dla siebie tylko herbatę, więc robi to ewidentnie dla nas. Śniadanie składa się z iluś przeróżnych rzeczy, najadamy się po uszy. Dziękujemy mu bardzo, a on na to pisze nam translatorem: 'to ja dziękuję, że wybraliście mój kraj'. Zostawia nas w Trabzonie z niesamowitym uczuciem wdzięczności i radości. W Trabzonie spędzamy sporo czasu wychodząc na wylotówkę. Główna droga nie ma pobocza, za to jest równoległa, lokalna, przez miasto na której nie ma ruchu przelotowego i jest miejski harmider. Przez cały czas pada mniejszy lub większy deszcz. Pod koniec miasta mijamy stacje benzynowe, a pracownicy stacji pytają się skąd jesteśmy, gdzie jedziemy i kibicują nam. Zatrzymujemy się przy meczecie na kibelek - ponieważ marker się nam wyczerpał to robimy karteczkę stopową wycinając litery w tekturze. Kiedy stajemy na wylotówce bardzo szybko zatrzymuje się nam busik do miasta Rize. Wnętrze to wypasiona limuzyna z siedzeniami pasażerów skierowanymi do siebie. Nasz kierowca właśnie odwiózł tyrystów na lotnisko do Trabzonu i wraca do Rize. Wysadza nas w centrum miasta. Idziemy znów w deszczu na wylotówkę, bo tu jest to samo - droga równoległa dla lokalnego ruchu. I nagle, mimo, że jest dopiero po 17tej, zaczyna robić się ciemno. Jesteśmy zaskoczeni, ale jest to ta sama strefa czasowa co Sofia, a myśmy zrobili jakieś 1700km na wschód. Szukamy więc miejsca do spania, zwłaszcza, że jesteśmy niedospani po poprzedniej nocy. I nagle mijamy jakiś duży pusty teren z krzakami, z każdej strony ograniczony ulicą - coś w sam raz dla nas. Rozbijamy wśród krzaków namiocik i idziemy spać.
bb8d92720a58.jpg521acbea2ec9.jpg534d3bc2e646.JPGc6ff02ae4ac3.JPGce4161b38658.JPG2f9c552b6583.JPGc1b2f58e4ec4.JPG379eac0a4a96.JPGfbfa29a07d6a.jpg0331edee50f4.jpg08f7b05639c5.jpg4d0c15b6413e.JPG860350eada58.JPG4cc0a1d1f2d6.JPG094d698c76e6.JPGf0f05137a717.JPG72e0335cff6c.JPGa25329328684.JPG2fba7b2c3ce6.JPGc3f9de2a7b11.JPG

Posted by PawelGosia 21:27 Archived in Turkey

Table of contents

Be the first to comment on this entry.

Comment with:

Comments left using a name and email address are moderated by the blog owner before showing.

Required
Not published. Required
Leave this field empty

Characters remaining: